
HIPERLEKSJA
Islandzka pisarka Sigríður Hagalín Björnsdóttir w swojej najnowszej, ale już docenionej zarówno przez krytyków, jak i czytelników, powieści „Święte słowo” przedstawia wizję do niedawna jeszcze zupełnie niewyobrażalną: Świat bez pisma. Czy to naprawdę możliwe? Bohaterami książki jest dość nietypowe rodzeństwo. Edda i Einar są dziećmi tego samego ojca, ale urodziły je różne matki, z którymi obrotny tatuś romansował w tym samym czasie. Panie na krótko przed porodem poznały się i nie tylko nie rzuciły się sobie do gardła, ale zaprzyjaźniły się, postanowiły razem zamieszkać i wspólnie wychowywać dzieci, szanownemu tatusiowi stanowczo mówiąc: „Panu już dziękujemy.” Pomiędzy dziećmi od lat najwcześniejszych istnieje więc szczególna więź. Spędzają wspólnie mnóstwo czasu, pomagają sobie i świetnie się uzupełniają. Chłopiec ma bowiem problemy z czytaniem, nauka przychodzi mu z dużym trudem. Siostra przeciwnie, czytać nauczyła się prawie równolegle z nauką mówienia. Czyta z zapamiętaniem wszystko, co wpadnie jej w ręce, i potrafi dzięki niebywałej pamięci cytować całe passusy tekstów literackich, wprawiając tym w zdumienie dorosłych urzeczonych jej dojrzałością. Z czasem okazuje się, że ta zdolność powoduje u Eddy pewne deficyty w sferze emocjonalnej mieszczące się w szerokim spektrum autyzmu. Dziewczynka porozumiewa się z otoczeniem za pomocą przeczytanych tekstów, nie mówi, lecz opowiada przeczytane wcześniej historie, żyje przez to życiem zapożyczonym. Jej zaburzenie określa się mianem hiperleksji. Czy jej dyslektyczny brat jest od niej szczęśliwszy? Czy uwolnienie od tyranii słów jest możliwe? Czy umiejętność czytania i pisania służy rozwojowi człowieka czy raczej ten rozwój hamuje? Dlaczego Sokrates uznawany za ojca filozofii był tak zagorzałym wrogiem pisma? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w interesującej powieści Björnsdóttir. Poradnia Saik poleca.

CZŁOWIEK Z PRZYSZŁOŚCI
Osoby
urodzone w latach 60 i 70 zapewne dobrze pamiętają bijącą rekordy
popularności serię książek przygodowych dla młodzieży opisujących
perypetie ekscentrycznego muzealnika-detektywa Tomasz NN, zwanego „Panem
Samochodzikiem”. Ich autor – Zbigniew Nienacki rozwiązywał w nich
zagadki Fromborka, poszukiwał skarbów templariuszy, penetrował zakamarki
Wyspy Złoczyńców czy Niesamowitego Dworu. W ostatnim regularnym odcinku
serii (później powstało jeszcze – i wciąż powstaje – mnóstwo sequeli)
sympatyczny bohater mierzy się natomiast z tajemnicą czasu, ponieważ na
jego drodze staje tajemniczy człowiek z UFO. Całe spotkanie, zgodnie z
konwencją popularnej literatury młodzieżowej, jest nieco naiwne, choć
trzeba przyznać, że Nienacki zręcznie broni się dwuznacznością sytuacji
(sceptycyzm panny Florentyny wobec domniemanego przybysza z
przyszłości). Niemniej książka, podobnie jak jej bardziej dojrzałe
siostry z dziedziny science fiction, również dziś może być intrygującym
pretekstem do refleksji, w jakim kierunku ewoluuje ludzkość.
Przypomnijmy
zatem kilka szczegółów. Pan Samochodzik w towarzystwie swego
zwierzchnika – dyrektora Centralnego Zarządu Muzeów w Ministerstwie
Kultury i Sztuki Marczaka oraz tłumaczki – panny Florentyny wylatuje do
Bogoty na Międzynarodowy Zjazd Muzealników poświęcony sprawom
zabezpieczania zbiorów przed zorganizowanymi grupami złodziei. Obradom
towarzyszy niemały skandal, ponieważ okazuje się, że w czasie, gdy
eksperci obradowali, prezentując swoje uczone referaty, zamaskowani
włamywacze dostali się do magazynów słynnego na całym świecie Muzeum
Złota i ogołocili je doszczętnie. Tomasz zostaje członkiem specjalnego
Biura Koordynacyjnego, którego zadaniem jest pomoc policji w odzyskaniu
bezcennych zbiorów. Współpracę podejmuje z nim również tajemniczy Anglik
Ralf Dawson, przedstawiający się jako przybysz z odległej przyszłości,
który przybył na Ziemię, by odzyskać przedmiot z niebezpiecznego stopu
radioaktywnych metali porzucony niegdyś na naszej planecie w wyniku
awarii pojazdu kosmicznego. Pomińmy spekulacje, czy Ralf jest
rzeczywiście kosmitą, czy raczej tajnym agentem kolumbijskiego wywiadu, a
może po prostu osobnikiem z zaburzeniami osobowości, i posłuchajmy, jak
według jego wizji wyglądać ma życie ludzi roku trzytysięcznego.
„Jakimi środkami transportu się posługujecie wy, ludzie z trzy tysiące sto szóstego roku?”
– pyta Tomasz przybysza z przyszłości. Odpowiedź jest dość zaskakująca.
Ludzie z przyszłości nie odczuwają potrzeby poruszania się w
przestrzeni. Całą swoją ruchliwość angażują w głąb siebie, we własną
wyobraźnię i we własne myśli. Ta aktywność wynika z redefinicji pojęcia
„wolność”. Nasi następcy uświadomili sobie, że wolność zewnętrzna
człowieka zawsze jest ograniczona. Niczym nieograniczona może pozostawać
jedynie wewnętrzna wolność istoty ludzkiej. „To, co nazywacie duszą
ludzką lub psychiką, nie ma granic i poznawanie tego, co jest w nas i w
innych ludziach bywa niezwykle fascynujące. Tak więc staliśmy się
istotami, które zrezygnowały z wolności zewnętrznej na rzecz
nieskończenie wielkiej wolności myśli, uczucia, wyobraźni i rozumu.
Odbywamy cudowną wędrówkę w głąb swojej psychiki, przeżywamy pełne
przygód poznania swego „ja”, (…) Podróż w głąb siebie i najbliższej
istoty potrafi być niezwykle dramatyczna, niekiedy nawet tragiczna (…). W
naszej jaźni czają się potwory, przepaście, pustynie bez wody, dżungle
nie do przebycia.” – wyjaśnia Ralf Dawson. Podróże w głąb własnej jaźni
bez przemieszczania się w przestrzeni. Czy tego wszystkiego nie oferują
nam dziś zdobycze współczesnej techniki? Czy banalne surfowanie w sieci
nie jest jak seans psychoanalityczny, odsłaniający pokłady naszych
podświadomych pragnień i potrzeb?
Siła psi. To
ona jest odpowiedzialna za niezwykłe zdolności ludzi z roku
trzytysięcznego. Ralf Dawson nie potrafi co prawda wytłumaczyć jej
natury, ale podkreśla, że jej moc jest potężna. To dzięki owej
tajemniczej sile psi zastępującej z powodzeniem konwencjonalną
elektryczność ludzie z przyszłości mogą dokonywać podróży do wnętrza
samych siebie w myśl zasady, że nie ma poznania świata bez poznania
samych siebie. Życie do wewnątrz, a nie na zewnątrz to epokowy zwrot w
rozwoju ludzkości. Inne, niejako uboczne, skutki siły psi to miedzy
innymi zdolność telepatii czy telekinezy.
Rozstanie męskich
bohaterów powieści jest melodramatyczne niczym pamiętna scena z
„Casablanki” Michaela Curtiza. Ralf, powracając do swoich czasów,
zapomni wszystkie swoje przygody i osoby, które spotkał w XX wieku. „Nie
można bowiem żyć w Przyszłości, będąc obarczonym pamięcią życia z
Przeszłości. To zbyt trudne…” – wyjaśnia. Terapeutyczny dar zapominania
przeszłości podniesiony to rangi zasady istnienia? Może to by nie było
wcale takie najgorsze…
Tak
jak przeglądamy się w zwierciadle literatury wysokiej, tak może warto
od czasu do czasu zerknąć również w krzywe zwierciadło popkultury,
oczywiście ze świadomością, że deformuje ona nieco kształty.